Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Netherlands

Down Icon

„Miliardy za ropę? Myślisz, że nie zobaczę z tego ani centa? To Surinam!”

„Miliardy za ropę? Myślisz, że nie zobaczę z tego ani centa? To Surinam!”
  • Surinam, który zmaga się z niedoborami gotówki, może teraz liczyć na lepsze czasy gospodarcze, ponieważ Total od 2028 roku zacznie wydobywać duże ilości ropy naftowej.
  • Przeciętna populacja również powinna na tym skorzystać, ale ma co do tego bardzo małe zaufanie.
  • Dyrektor generalny Staatsolie Annand Jagesar twierdzi, że negocjacje z Total przebiegły pomyślnie, ale jest zaniepokojony dyscypliną finansową nowego rządu.

Nie, człowiek, który ma wyciągnąć Surinam z kryzysu finansowego, nie czuje się obserwowany przez cały kraj. Annand Jagesar, zadbany 59-letni Hindustani, nie będzie łatwo rozpoznawalny w wielu dzielnicach Paramaribo. Mieszkańcy już teraz mają wystarczająco dużo problemów z wiązaniem końca z końcem, mówi prezes Staatsolie Maatschappij Suriname NV.

Prognozy makroekonomiczne dotyczące miliardów dolarów za ropę, które będą płynąć od 2028 roku? Nie ma na to czasu, krążą pogłoski na ulicach. Zbyt skomplikowane. A przede wszystkim: „I tak nie dotrą do ludzi”. Gdziekolwiek się udasz w Surinamie, usłyszysz tylko mroczny cynizm na temat kultury rządzenia krajem.

Jagesar rozumie to aż za dobrze. Ale będąc u władzy, „nie ma zdania” na temat działań poszczególnych polityków. Siedzi tu, w siedzibie Staatsolie, dwupiętrowym budynku (w Paramaribo prawie nie ma jeszcze wieżowców) z jasnozielonym dachem w dzielnicy Flora, jako przewodniczący zarządu. Dlatego mówi krótko: „Z niecierpliwością czekam na to, co zrobią w nadchodzących latach”.

Prezes Staatsolie, Annand Jagesar, twierdzi, że nie pozwoli zagranicznym koncernom naftowym zdominować go w negocjacjach. „Tylko Staatsolie ma dane o wszystkich złożach. To gra o dane”.

Prezes Staatsolie, Annand Jagesar, twierdzi, że nie pozwoli zagranicznym koncernom naftowym zdominować go w negocjacjach. „Tylko Staatsolie ma dane ze wszystkich złóż. To gra o dane”. Zdjęcie: Ranu Abhelakh dla FD

Ponieważ powstał nowy rząd, z populistyczną Nową Partią Demokratyczną (NDP) nieżyjącego już Desiego Bouterse jako największą partią. NDP z pewnością nie cieszy się nieskazitelną reputacją w zakresie prowadzenia rozsądnej polityki finansowej. Poprzedni minister finansów NDP, Gillmore Hoefdraad (2015-2020), wciąż ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Jest podejrzany między innymi o naruszenie ustawy antykorupcyjnej i ustawy bankowej.

Jagesar wie. Ale Staatsolie nie stanie się bankomatem dla rządu, obiecuje.

Mimo wszystko ma pewne obawy. I nie jest jedyny.

Złodzieje w rządzie

Shifraan Muradin, przedsiębiorca transportowy z Paramaribo, wciąż jest wściekły. „Ten kraj znów wybrał złodziei do rządu. Właśnie wtedy, przy tych wszystkich pieniądzach z ropy, uczciwość jest ważniejsza niż kiedykolwiek. I to jego wina!”

Wskazuje na prawo, gdzie wisi plakat wyborczy drugiej partii, której tak bardzo nienawidzi: Nowej Partii Demokratycznej (NDP).

Na szyldzie widnieje uśmiechnięta głowa Ashwina Adhina, czterdziestolatka z fantazją młodego Johna Travolty. To, że był wiceprezydentem Bouterse'a w latach 2015-2020, samo w sobie jest wystarczająco złe, bo wszyscy wiedzą, kim był Bouterse, mówi Muradin. Ale Adhin jest również Hindustaninem i niewątpliwie przyciągnął głosy Hindustanczyków do Nowej Demokratycznej Partii (NDP) w wyborach parlamentarnych 25 maja. Głosy, które w innym przypadku po prostu trafiłyby do partii Hindustani: VHP prezydenta Chana Santokhi.

A to wszystko, podczas gdy VHP, z pomocą Międzynarodowego Funduszu Walutowego, skutecznie restrukturyzowała finanse narodowe od 2020 roku. Spójrzcie na stopę inflacji, apelowali członkowie VHP podczas swojej kampanii: z 65% do 5,8%. Dług publiczny, który eksplodował za Bouterse'a? Opanowany.

Muradin, sam wyznawca hinduizmu, kręci głową. „A jednak ci ludzie znów uczynili z NDP największą partię. Właśnie teraz”.

Właśnie teraz, gdy krzywa wzrostu gospodarczego jest bliska osiągnięcia czegoś zupełnie dziwacznego jak na standardy Surinamu.

Z wyjątkiem surinamskiej diaspory, Paramaribo jest oddalone od przeciętnego holenderskiego łóżka o 7500 kilometrów. Z powodu braku atrakcji turystycznych, takich jak Machu Picchu, czy słynnych plaż, większość holenderskich wczasowiczów wybiera kraje takie jak Peru czy Brazylia, podróżując do Ameryki Południowej. Mimo to, pięćdziesiąt lat po uzyskaniu niepodległości od Holandii, Surinam wciąż wydaje się bardzo bliskim domem.

Fakt, że wszystko inne jest zupełnie inne – wilgotny upał, zniszczone chodniki, leniwy karaibski klimat – odgrywa mniejszą rolę w rozpoznawalności niż niezwykły fakt, że tak daleko od Kalverstraat i Euromastu mówią tym samym językiem. Ale wystarczy włączyć Surinamczyków – w samym Surinamie mieszka ich zaledwie około 600 000 – i wszyscy to powiedzą: republika, z której są tak dumni, jest nieuleczalnie źle rządzona.

Holendrzy denerwują się, gdy utworzenie nowego gabinetu zajmuje 299 dni (Rutte IV). W Surinamie dzieje się odwrotnie. Zaledwie dwa dni po wyborach 25 maja sześć partii wzniosło toast: miały zamiar utworzyć nową koalicję.

Wśród nich jest ABOP Ronniego Brunswijka, który wciąż odsiaduje ośmioletni wyrok więzienia w Holandii za przemyt narkotyków. Początkowo nie zamierzał kandydować, ale prawdopodobnie zdał sobie sprawę, że gdyby to zrobił, lepiej chroniłby własne interesy. Były przywódca rebeliantów, wiceprezydent za rządów Santokhiego, posiada koncesje na wydobycie złota. W ostatnich latach jego ABOP kontrolował oba ministerstwa zasobów naturalnych. Teraz partia Brunswijka ma tylko jedno, ale ważne: Ministerstwo Zasobów Naturalnych.

Brunswijk chce również być w czołówce, gdy za trzy lata zostaną otwarte kanały z pieniędzmi. Ropa naftowa została odkryta u wybrzeży Surinamu. Szacuje się, że jej zasoby to 750 milionów baryłek. Francuska firma TotalEnergies rozpocznie wydobycie tej ropy w 2028 roku. Oczekuje się, że w ciągu 22 lat przyniesie to Surinamowi od 15 do 25 miliardów dolarów zysku.

220 000 baryłek dziennie

Lucia van Geuns, ekspertka ds. energii w Centrum Studiów Strategicznych w Hadze, napisała obszerny raport na ten temat, który zaczyna się od słów: „Najmniejszy i najsłabiej zaludniony kraj Ameryki Południowej przygotowuje się do zakrojonego na szeroką skalę rozwoju morskich złóż ropy naftowej i gazu. Wraz z sąsiednią Gujaną, jest częścią jednej z najbardziej obiecujących nowych prowincji naftowo-gazowych na świecie: Basenu Gujańsko-Surinamskiego”.

Według danych MFW, produkt krajowy brutto Gujany rósł średnio o 47% rocznie od 2022 roku. Żaden inny kraj nie może się z nią równać. Surinam również ma przed sobą świetlaną przyszłość, ale wymaga ona sprawnego i niezawodnego zarządzania, mówi Van Geuns. Wykłada na Uniwersytecie Antona de Koma w Paramaribo, więc wie, o czym mówi. „Staatsolie to jedna z niewielu instytucji w Surinamie, która dobrze funkcjonuje. Zatrudnia kompetentnych ludzi, po części dlatego, że otrzymują wynagrodzenie zgodne z rynkiem”.

Ci kompetentni ludzie spodziewają się, że począwszy od 2028 roku Total będzie w stanie wydobywać do 220 000 baryłek ropy dziennie z dwóch złóż w „Bloku 58”. Holenderska firma SBM Offshore buduje obecnie niezbędną pływającą platformę produkcyjno-magazynowo-przeładunkową.

Zatrute jezioro

Wszyscy Surinamczycy słyszeli o odkryciu ropy naftowej, ale dla większości pozostaje to pojęcie abstrakcyjne. Wyobraźmy sobie pasażerów samochodu w indiańskiej wiosce Powakka, 55 kilometrów na południe od Paramaribo. To właśnie tam mieszkają rdzenni mieszkańcy Surinamu. Mają silną więź z naturą i są bardzo skupieni na swojej społeczności. Ich domy często ukryte są w bujnej zieleni, którą tworzą obfite opady deszczu.

Mężczyzna na tylnym siedzeniu natychmiast zaczyna wściekle krzyczeć, gdy pojawia się reporter FD z kilkoma pytaniami. Kierowca każe mu się uspokoić. Pasażer po jego lewej stronie wysiada i chce coś powiedzieć. „Zwłaszcza my, biedni mieszkańcy głębi lądu, dostaniemy tylko okruch z tych pieniędzy z ropy, bo ten kraj ma nieuczciwych przywódców. A poza tym my, Hindusi, wciąż mamy wyjście: możemy polować i łowić ryby. Biedni ludzie w Paramaribo nie mogą tego zrobić”. Wsiada z powrotem do białej toyoty. Mężczyzna na tylnym siedzeniu wciąż wygląda na krwiożerczego.

Kierowca reportera, Hindustani, wie dlaczego. „Jesteś białym człowiekiem. A biali najpierw przywieźli do Surinamu niewolników, a potem Hindustańczyków i Jawajczyków jako robotników kontraktowych. W ten sposób rdzenna ludność jest coraz bardziej wypierana. Frustracja z tego powodu jest głęboko zakorzeniona wśród niektórych”.

Wśród Maronów, potomków niewolników, którzy uciekli do lasu, z których najsłynniejszy jest Brunswijk, powtarza się to samo przekonanie: że pieniądze z ropy trafią do kieszeni skorumpowanej garstki szczęśliwców, a nie do wiosek Maronów wokół zbiornika Brokopondo. Nigdy nie są o nic proszeni.

„Tak było już wtedy, gdy Holendrzy stworzyli jezioro w latach 60. XX wieku, zmuszając 5000 Maronów do przesiedlenia” – wyjaśnia Maronka. Teraz jezioro jest zatrute rtęcią i cyjankiem, substancjami chemicznymi używanymi w niszczycielskich poszukiwaniach złota w tym regionie. „Niedawno zatonęła łódź przewożąca beczki z cyjankiem” – wzdycha kobieta, gdy pada ulewny deszcz. „Ludzie byli zastraszani: nie mówcie o tym! Bo wtedy uderzacie w czuły punkt Surinamu: złoto i pieniądze, stąd mafia”.

Brunswijk też? Zatrzymuje się na chwilę. Potem ze smutnym uśmiechem: „Nie wiem”.

Komandos z dżungli

W 2007 roku aktywista ekologiczny Erlan Sleur podpalił pozostałości nielegalnego obozu wydobywczego złota w Brunswijk. To śmiały ruch, ponieważ były przywódca Jungle Commando, który w latach 1986–1992 toczył krwawą wojnę domową z armią Desiego Bouterse’a, jest groźnym przeciwnikiem. Teraz Sleur musi trzymać się swojego szarego kapelusza rybaka, aby nie stać z gołą głową na prowizorycznym wale, który ma chronić Paramaribo przed kolejnym zagrożeniem: nadciągającym Oceanem Atlantyckim.

Tutaj nazywa się to „Drogą do Morza”. Nikt rozsądny by tu nie mieszkał, bo gliniana „wał” jest pełna pęknięć. Ale pan Ganpath już tam mieszka i nie chce się wyprowadzać. Dlatego akceptuje fakt, że woda morska może wlewać się do jego domu podczas wiosennych przypływów, powiedział Sleur. Pan Ganpath kiwa głową. Pokłada nadzieję w „prawdziwym wale”, który rząd, jak twierdzi, chce tu zbudować. Bo za Sleurem widać pozostałości nieudanych prób odtworzenia zniszczonego lasu namorzynowego.

Zmiany klimatyczne powodują więcej huraganów, a co za tym idzie, silniejsze fale. Ropa naftowa, która będzie pompowana u wybrzeży Surinamu, przyczyni się do tej zmiany klimatu. A to wszystko, podczas gdy prawie 90% Surinamczyków mieszka w nisko położonych regionach wzdłuż wybrzeża Atlantyku, gdzie ryzyko powodzi jest realne. Sleur obawia się również wycieku ropy. „ Wiercenia głębinowe są technicznie niezwykle skomplikowane”.

I to nie wszystko. Sleur ma poważne wątpliwości, czy Surinam i Staatsolie wycisnęły z negocjacji z zagranicznymi partnerami maksimum, jakie mogły. „Ci partnerzy wiedzą, że Surinam jest w trudnej sytuacji finansowej. Drewno, złoto, a w przeszłości boksyt: ten kraj jest niezwykle bogaty w surowce, ale po prostu oddajemy większość z nich zagranicznym firmom – zwłaszcza chińskim”.

Chińczycy mieszkają w Surinamie od 1853 roku. Byli rekrutowani jako robotnicy kontraktowi. Ich potomkowie prowadzą obecnie niemal wszystkie supermarkety. Bouterse sprowadził o wiele więcej Chińczyków. Jako prezydent pożyczył od Pekinu 540 milionów dolarów i zlecił Chińczykom budowę dróg i budynków. W ten sposób Surinam stał się częścią Nowego Jedwabnego Szlaku Xi Jinpinga.

„Czysty imperializm ekonomiczny” – potwierdza Sleur. „Cudzoziemcy najwyraźniej czerpią tak duże zyski z naszego drewna, że transportują kłody, które wywożą z naszych lasów, legalnie lub nielegalnie, ciężarówkami, mimo że transport wodny jest znacznie tańszy”.

Fundusz oszczędnościowy

Prezes Staatsolie, Jagesar, nie martwi się katastrofą ekologiczną. Total wie, co robi i jest dobrze ubezpieczony na wypadek, gdyby coś poszło nie tak, zapewnia. I tak, negocjował skutecznie. „Bo w przeciwieństwie do sąsiedniej Gujany, wydobywamy ropę naftową od 1982 roku, na lądzie, w dystrykcie Saramacca. Więc wiemy, jak działa świat ropy”.

Surinamski ekonomista Winston Ramautarsing krytykuje go za odmowę ujawnienia szczegółów kontraktów. To sugerowałoby, że ma coś do ukrycia. Jagesar wzdycha z irytacją i odwraca się do mapy za sobą. „W lewym górnym bloku wydobycie ropy jest znacznie trudniejsze niż w bloku poniżej. Obowiązują tam więc inne kontrakty. Na świecie jest tylko około dziesięciu firm, które mogą realizować tego typu projekty, więc mają bardzo silną pozycję negocjacyjną. Ale tylko Staatsolie ma dane ze wszystkich złóż. To gra danych ”.

Nie, obawy Jagesara leżą gdzie indziej. „Część dochodów z ropy naftowej trafia do funduszu oszczędnościowo-stabilizacyjnego, który w przyszłości może zostać wykorzystany na pokrycie takich wydatków jak świadczenia emerytalne. Wydaje się, że zostało to odpowiednio uregulowane prawnie przez prezydenta Santokhiego. Nowy parlament może jednak zmienić takie prawo – Surinam, niestety, jest w tym względzie swego rodzaju liderem. Co więcej, nowy rząd musi wykorzystać pieniądze z ropy naftowej na dywersyfikację naszej gospodarki i uczynienie jej zrównoważoną, ponieważ ropa się kończy”.

Przewodniczący Staatsolie – stanu Surinam, który niedawno przedłużył kontrakt o trzy lata – składa ręce pod siwą brodą i mówi poważnie: „To nie są małe, lecz poważne problemy”.

Jawajska rodzina Kurniawati ma bardziej konkretne zmartwienia: ile wart jest dziś surinamski dolar i skąd weźmiemy lekarstwa dla dzieci? Trzy pokolenia rodziny Kurniawati siedzą na werandzie swojego stonowanego, żółtego domu w Mariënburgu, na wschodnim brzegu rzeki Surinam. Spoglądają na ruiny cukrowni Holenderskiej Kompanii Handlowej, w której niegdyś pracował nieżyjący dziadek Kurniawati. Surinam jest pełen takich ruin.

Ten widok ilustruje sytuację Kurniawati. Są biedni i tak pozostanie, wie o tym wnuk, który ma około trzydziestu lat. „Politycy dużo obiecują, ale nic z tego nie wychodzi. Pan Santokhi nie miał absolutnie żadnego szacunku dla cierpienia ludzi. I był równie skorumpowany jak pan Bouterse, który przynajmniej budował drogi i szpitale (Santokhi jest zarzucany w Surinamie między innymi za mianowanie swojej żony Mellisy komisarzem Staatsolie zaraz po objęciu urzędu prezydenta, red.). Pieniądze z ropy naftowej również trafią do niewłaściwych kieszeni. Więc będę musiał dalej się kręcić”.

Chętnie wyjaśnia swoją sytuację. „Zarabiam równowartość 250 dolarów miesięcznie, zdecydowanie za mało, żeby utrzymać rodzinę. A do tego mam nie brać łapówek? Muszę”.

Czym się zajmuje? „Jestem inspektorem ochrony środowiska”.

Rafineria Staatsolie w dzielnicy Wanica.

Rafineria Staatsolie w dzielnicy Wanica. Zdjęcie: Ranu Abhelakh dla FD

Ale pieniądze idą. Poważne pieniądze. Poprzednik Jagesara w Staatsolie, Rudolf Elias, spodziewa się, że dochody Surinamu wzrosną z 1,2 miliarda dolarów rocznie do 7-8 miliardów dolarów rocznie w ciągu najbliższych pięciu do siedmiu lat, wyłącznie z ropy naftowej i gazu. Babcia Kurniawati wzdycha zrezygnowana. „To nie dla nas”. Jej syn dodaje: „Gujana dobrze prosperuje, ale Gujana ma prawdziwego nacjonalistę jako prezydenta. Irfaan Ali pozwala całemu swojemu narodowi korzystać z pieniędzy z ropy, a nie tylko swojej kliki”.

Wnuk kiwa głową: „Gujańczycy to prawdziwie jeden naród. My, Surinamczycy, żyjemy razem, ale podczas wyborów Kreole wciąż myślą: dajmy Hindusom nauczkę – i vice versa”.

Ale sąsiedzi również nie mają się dobrze. Wiele rzeczy znacznie podrożało. Według Jagesara największym problemem są mieszkania. „Dom w stolicy, Georgetown, który kiedyś kosztował 200 dolarów miesięcznie za wynajem, teraz kosztuje 1200 dolarów. Bo ekspaci mogą sobie na to pozwolić”.

Wnuk Kurniawati wzrusza ramionami. „Gdybym mógł, też bym poszedł”.

Drogi czteropasmowe

Na dalekim północnym zachodzie Surinamu, gdzie Ocean Atlantycki wpada do rzeki Corantijn, drewniane molo wcina się w wodę na około 25 metrów. Po drugiej stronie wody znajduje się kolejne molo. Być może tam, w Gujanie, kraju obiecanym jako kraj wydobywający ropę naftową, rzeczywiście znajduje się spostrzegawczy celnik. Jego surinamski kolega po tej stronie bawi się telefonem komórkowym i zdaje się w to wierzyć.

Taksówkarz w czapce New York Yankees czeka na swoich klientów, którzy pędzą w jego kierunku małą łódką. „My, Surinamczycy, kiedyś mieliśmy pieniądze i jeździliśmy je wydawać do Gujany, ale teraz jest odwrotnie” – narzeka. „Wszystko jest tam teraz lepsze. Mają ładniejsze ubrania, lepsze szkoły, a drogi, które kiedyś były dwupasmowe, teraz są czteropasmowe”.

Reporter FD po raz kolejny rysuje w powietrzu krzywą wzrostu cen ropy naftowej. Taksówkarz prycha z pogardą. „Myślisz, że nie zobaczę z tego ani centa? Panie, to Surinam!”

fd.nl

fd.nl

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow